Adam Ważyk
Poemat dla dorosłych
[Poema per adulti]
(1955)
1.
Kiedy wskoczyłem przez pomyłkę do innego autobusu, ludzie siedzieli jak zwykle, wracali z pracy. Autobus pędził ulicą nieznaną, ulico Świętokrzyska, nie jesteś już Świętokrzyską, gdzie twoje antykwariaty, księgarnie i uczniacy? Gdzie jesteście, umarli? Pamięć po was ginie. Wtedy autobus stanął na rozkopanym placyku. Stary grzbiet czteropiętrowej kamienicy czekał na wyrok losu. Wysiadłem na placyku w robotniczej dzielnicy, gdzie szare mury srebrzą się od wspomnień. Ludzie śpieszyli się do domu. Nie śmiałem ich zapytać, gdzie jestem. Czy nie tutaj chodziłem w dzieciństwie do apteki? Wróciłem do domu, jak człowiek, który poszedł po lekarstwo i wrócił po dwudziestu latach. Żona spytała, gdzie byłeś. Dzieci spytały, gdzie byłeś. Milczałem spocony jak mysz. |
1.
Quando, per errore, salii su un altro autobus le persone erano sedute come al solito, di ritorno dal lavoro. L’autobus correva lungo una strada sconosciuta, O [strada] Santa Croce, non sei più Santa Croce dove i tuoi negozi di antiquariato, le librerie, gli studenti? dove siete voi, i morti? Il vostro ricordo svanisce. Poi l’autobus si fermò su una piazza di scavi. Il vecchio scheletro di una casa a quattro piani anticipa il verdetto del fato. Sono uscito dalla piazza in un quartiere operaio, dove le pareti grigie divennero argento, ricordo. La gente si precipitò a casa. Non osavo chiedere dove stessero andando. Da bambino, non ero venuto in questa farmacia? Sono tornato a casa, come un uomo che era andato via per curarsi, ed è tornato dopo vent’anni. Mia moglie mi ha chiesto dove fossi stato. I miei figli mi chiesero dove fossi stato. Io rimasi in silenzio, sudato come un topo. |
2.
Place się wiją jak kobry, domy się pysznią jak pawie, dajcie mi stary kamyczek, niech się odnajdę w Warszawie. Stoję jak słupnik bezmyślny na placu pod kandelabrem, chwalę, podziwiam, przeklinam na kobrę, na abrakadabrę. Zapuszczam się jak bohater pod patetyczne kolumny, co mi tam kukły Galluxa wymalowane do trumny! Tu młodzi chodzą na lody! Ach, wszyscy tu bardzo młodzi, pamięcią sięgają ruin, dziewczyna wkrótce urodzi. Co wrosło w kamień, zostanie: patos pod rękę z tandetą, tu będziesz uczył się liter, przyszły warszawski poeto. Kochaj to zwykłą koleją, inne kochałem kamienie, szare i wzniosłe prawdziwie, w których dzwoniło wspomnienie. Place się wiją jak kobry, domy się pysznią jak pawie, dajcie mi stary kamyczek, niech się odnajdę w Warszawie. |
2.
Le piazze girano come cobra, le case si ergono come pavoni, dammi una pietra antica, e sarò di nuovo a Varsavia. In piedi un enorme pilastro, sotto il candelabro, Prego, adoro, e maledico su un cobra, abracadabra. Come un eroe mi avventuro sotto le splendide colonne, ignorando i burattini della Gallux dipinti per la bara! Qui i giovani vengono per il gelato! Loro sono tutti giovani, ma i loro ricordi vanno in rovina; le ragazze avranno presto bambini. L’essenza della pietra resiste: dolore e spazzatura insieme, qui imparerete l’alfabeto, futuri poeti di Varsavia. L’amore scorre sulle rotaie, ho amato altre pietre, grigie e straordinarie, un ronzio della memoria. Le piazze girano come cobra, le case si ergono come pavoni, dammi una pietra antica, e sarò di nuovo a Varsavia. |
3.
“Dziś nasze niebo nie jest puste” Z przemówienia politycznego Był świt, słyszałem świst odrzutowców, kosztowny bardzo, a jednak musimy… Kiedy nie chcemy mówić wprost o ziemi, wtedy mówimy: niebo nie jest puste. Ludzie tu chodzą byle jak, w drelichach, szybko się u nas kobiety starzeją… Kiedy nie chcemy mówić wprost o ziemi, wtedy mówimy: niebo nie jest puste. Za oceanem w obłokach się kłębi apokalipsa, tu przechodzień klęka… Kiedy nie chcemy mówić wprost o ziemi, klęczący mówi: niebo nie jest puste. Tu legion chłopców wypuszcza gołębie, dziewczyna wiąże błękitną chustę… Kiedy nie chcemy mówić wprost o ziemi, wtedy mówimy: niebo nie jest puste. |
3.
“Oggi il nostro cielo non è vuoto”. (da un discorso politico) Era l’alba, ho sentito il suono di un jet, molto costoso, è vero, ma ancora dobbiamo… Se non vogliamo parlare della terra, allora diciamo che il cielo non è vuoto. La gente va in giro in tuta, le donne invecchiano molto presto… Se non vogliamo parlare della terra, allora diciamo che il cielo non è vuoto. Al di là dell’oceano, sotto un’apocalisse di nuvole, un passante si inginocchia… Se non vogliamo parlare della terra, allora diciamo che il cielo non è vuoto. Legioni di ragazzi inseguono le colombe, una ragazza indossa un foulard blu… Se non vogliamo parlare della terra, allora diciamo che il cielo non è vuoto. |
4.
Ze wsi, z miasteczek wagonami jadą zbudować hutę, wyczarować miasto, wykopać z ziemi nowe Eldorado, armią pionierską, zbieraną hałastrą tłoczą się w szopach, barakach, hotelach, człapią i gwiżdżą w błotnistych ulicach: wielka migracja, skudlona ambicja, na szyi sznurek – krzyżyk z Częstochowy, trzy piętra wyzwisk, jasieczek puchowy, maciora wódki i ambit na dziewki, dusza nieufna, spod miedzy wyrwana, wpół rozbudzona i wpół obłąkana, milcząca w słowach, śpiewająca śpiewki, wypchnięta nagle z mroków średniowiecza masa wędrowna, Polska nieczłowiecza wyjąca z nudy w grudniowe wieczory… W koszach od śmieci na zwieszonym sznurze chłopcy latają kotami po murze, żeńskie hotele, te świeckie klasztory, trzeszczą od tarła, a potem grafinie miotu pozbędą się – Wisła tu płynie. Wielka migracja przemysł budująca, nie znana Polsce, ale znana dziejom, karmiona pustką wielkich słów, żyjąca dziko, z dnia na dzień i wbrew kaznodziejom – w węglowym czadzie, w powolnej męczarni, z niej się wytapia robotnicza klasa. Dużo odpadków. A na razie kasza. |
4.
Da villaggi e piccole città vengono i carri per costruire una acciaieria e sognare una città, scavare dalla terra un nuovo Eldorado. Con un esercito di pionieri, la folla viene riunita, rinchiusa in granai, caserme, e ostelli, vaga fischiando per le strade fangose la grande migrazione, l’ambizione perversa, con una corda sul collo – la croce di Czestochowa, tre piani di bestemmie, un cuscino di piume, un gallone di vodka, e la voglia di donne. Anima diffidente, strappata dal villaggio, mezza sveglia e mezza matta, canti canzoni silenziose l’enorme folla, spinta all’improvviso fuori dalle tenebre medievali: la Polonia disumana, ululando con la noia nelle sere di dicembre… Tra la spazzatura e le corde appese, i ragazzi volano come i gatti sui muri di notte, ostelli per ragazze, questi conventi secolari, nei quali scoppia la fregola – E poi le “contessine” si sbarazzano della cucciolata – dove scorre la Vistola. La grande migrazione dell’industria edilizia, sconosciuta alla Polonia, ma passata alla storia, alimentata con grandi parole vuote, vivendo selvaggiamente da un giorno all’altro, nonostante i predicatori – tra i fumi delle miniere, in una lenta agonia. Si fonde la classe operaia. Molti gli scarti. E, per il momento, solo grane. |
5.
I tak się zdarza: brunatną kolumną dym się wydziera z podpalonej sztolni, chodnik odcięty, o podziemnej męce nikt nie opowie, czarny chodnik trumną, sabotażysta ma krew, kości, ręce, sto rodzin płacze, płacze dwieście rodzin, piszą w gazetach lub wcale nie piszą i tylko dymy tam stargane wiszą. |
5.
Succede anche questo: una nube marrone di fumo si erge dalla miniera incendiata, il condotto è isolato, la sofferenza sotterranea non sarà mai raccontata, il condotto buio è ormai una bara, il sabotatore ha il sangue e le ossa e le mani, un centinaio di famiglie piangono, duecento famiglie, scrivono ai giornali o non scrivono, e solo il fumo rimane. |
6.
Na stacji kolejowej panna Jadzia w bufecie taka ładna, kiedy poziewa, taka ładna, kiedy nalewa… UWAGA! WRÓG PODSUWA CI WÓDKĘ! Tu na pewno będziesz otruty, panna Jadzia ściągnie ci buty, taka ładna, kiedy poziewa, taka ładna, kiedy nalewa… UWAGA! WRÓG PODSUWA CI WÓDKĘ! Nie jedź, chłopcze, do Nowej Huty, bo po drodze będziesz otruty, niech ustrzeże cię plakat wężowy i w żołądku dorsz narodowy: UWAGA! WRÓG PODSUWA CI WÓDKĘ! |
6.
In una stazione ferroviaria La signorina Jadzia al bancone, così bella quando sbadiglia, così bella quando versa… ATTENZIONE! IL NEMICO VI OFFRE VODKA! Sarete avvelenati di sicuro, La signorina Jadzia vi toglierà gli stivali, così bella quando sbadiglia, così bella quando versa… ATTENZIONE! IL NEMICO VI OFFRE VODKA! Non andare, ragazzo mio, a Nowa Huta o sarai avvelenato lungo la strada, diffida del manifesto bugiardo e del pesce “nazionale” nello stomaco… ATTENZIONE! IL NEMICO VI OFFRE LA VODKA! |
7.
Nie uwierzę, mój drogi, że lew jest jagnięciem, Nie uwierzę, mój drogi, że jagnię jest lwem! Nie uwierzę, mój drogi, w magiczne zaklęcie, nie uwierzę w rozumy trzymane pod szkłem, ale wierzę, że stół ma tylko cztery nogi, ale wierzę, że piąta noga to chimera, a kiedy się chimery zlatują, mój drogi, wtedy człowiek powoli na serce umiera. |
7.
Non credo, amico mio, che i leoni siano agnelli, non credo, amico mio, che gli agnelli siano leoni, non credo, amico mio, nelle formule magiche non credo nelle cause tenute sotto una campana di vetro, ma credo che un tavolo abbia quattro gambe e che la quinta gamba sia una chimera, e quando le chimere si incontrano, amico mio, il cuore di un uomo lentamente muore. |
8.
To prawda, kiedy miedziaki nudziarstwa zagłuszają wielki cel wychowawczy, kiedy sępy abstrakcji wyjadają nam mózgi, kiedy zamyka się uczniów w podręcznikach bez okien, kiedy redukuje się język do trzydziestu zaklęć, kiedy gaśnie lampa wyobraźni, kiedy dobrzy ludzie z księżyca odmawiają nam prawa do gustu, to prawda, wtedy nam grozi tępota. |
8.
È vero, quando le trombe della noia disturbano il grande scopo educativo, quando gli avvoltoi dell’astrazione divorano il nostro cervello, quando gli studenti sono rinchiusi in manuali senza finestre, quando il nostro linguaggio è ridotto a trenta formule magiche, quando la luce della fantasia si spegne, quando la brava gente dalla luna ci negano il diritto di appello, è vero, allora rischiamo di diventare e ottusi. |
9.
Wyłowiono z Wisły topielca. Znaleziono kartkę w kieszeni. „Mój rękaw jest słuszny, mój guzik niesłuszny, mój kołnierz niesłuszny, ale patka słuszna.” Pochowano go pod wierzbą. |
9.
Hanno ritrovato l’annegato nella Vistola. C’era un biglietto nella sua tasca: “La mia manica è giusta, il bottone è sbagliato, il colletto è sbagliato, ma la cinghia è giusta”. Lo seppellirono sotto un salice. |
10.
Na świeżo tynkowanej ulicy nowych bloków pyłek wapienny krąży, po niebie pędzi obłok. Walce toczone po jezdni dogniatają nawierzchni, przeflancowane kasztany zielenią się, szumią o zmierzchu. Pod kasztanami dzieci większe i mniejsze biegną, z półrozebranych rusztowań ciągną do kuchni drewno. Na schodach huczy od imion żeńskich, zdrobniałych, śpiewnych, piętnastoletnie kurewki schodzą po deskach do piwnic, uśmiech mają jak z wapna, mają wapienny zapach, w sąsiedztwie radio po ciemku zagrywa do tańca w zaświatach, nadchodzi noc, chuligani bawią się w chuliganów. Jak trudno usnąć w dzieciństwie pośród szumiących kasztanów Odpłyńcie w mrok, dysonanse! Chciałem się cieszyć nowością, chciałem wam mówić o młodej ulicy, ale nie o tej! Czy zabrakło mi daru widzenia, czy daru wygodnej ślepoty? Została mi krótka notatka, wiersze nowej zgryzoty. |
10.
In una strada nuovi edifici appena intonacati, cerchi di polvere e calce, una nuvola passa velocemente in cielo. I rulli compressori passano sulla terra, castagni trapiantati frusciano nel crepuscolo. Adulti e bambini corrono sotto i castagni, prendono legna dai ponteggi diroccati. La scala è punteggiata di nomi melodiosi di femmine, puttane quindicenni passeggiano lungo le assi del seminterrato, i loro sorrisi sembrano fatti di calce, hanno l’odore della calce, la radio risuona oscuramente per il quartiere come una danza dall’altro mondo, giunge la notte, i teppisti fanno i teppisti. Come è difficile dormire da bambini tra i fruscii dei castagni Scompaiono nel tenebre, dissonanze! Volevo godermi le novità, Volevo parlarvi di un giovane di strada, ma non questo! Avevo il dono della chiaroveggenza, o della cecità comoda? Mi resta solo un breve appunto, poesie di un nuovo dolore. |
11.
Spekulanci zaciągnęli do cichego piekła w ustronnej willi za miastem – uciekła. Zabłąkała się w nocy pijana, na betonie przeleżała do rana. Wyrzucono ją ze szkoły artystycznej za brak moralności socjalistycznej. Truła się raz – odratowano. Truła się drugi raz – pochowano. Wszystko tu stare. Stare są hycle od moralności socjalistycznej. |
11.
Gli speculatori la portarono in un inferno silenzioso in una villa isolata – lei scappò. Vagava ubriaca per tutta la notte, dormendo sull’asfalto fino all’alba. La espulsero dalla scuola d’arte per mancanza di morale socialista. Si avvelenò una volta – la salvarono. Si avvelenò una seconda volta – la seppellirono. Tutto questo è vecchio. Vecchio è il Cerbero della morale socialista. |
12.
Marzyciel Fourier uroczo zapowiadał, że w morzach będzie pływać lemoniada. A czyż nie płynie? Piją wodę morską, wołają – lemoniada! Wracają do domu cichaczem rzygać! rzygać! |
12.
Fourier, il sognatore, sognò con entusiasmo che i mari si trasformeranno in limonata. Non li vedi scorrere? Bevono acqua di mare, gridando: “limonata!” Tornano a casa di nascosto a vomitare! vomitare! |
13.
Przybiegli, wołali: komunista nie umiera. Nie zdarzyło się jeszcze, aby człowiek nie umarł. Tylko pamięć zostaje. Im więcej wart człowiek, tym większy po nim ból. Przybiegli, wołali: w socjalizmie skaleczony palec nie boli. Skaleczyli sobie palec. Poczuli. Zwątpili. |
13.
Vennero e dissero: “Un comunista non muore” Non è ancora successo, che un uomo non sia morto. Solo il ricordo di lui rimane. più valido è l’uomo, più grande è il dolore. Essi vennero e dissero: “Sotto il socialismo un dito rotto non può fare male” Rotte le dita. Sentito il dolore. Dubitato. |
14.
Pomstowali na rutyniarzy. Pouczali rutyniarzy. Oświecali rutyniarzy. Zawstydzali rutyniarzy. Przywoływali na pomoc literaturę, pięcioletnią smarkulę, którą trzeba wychowywać, która powinna wychowywać. – Czy rutyniarz jest wrogiem? Rutyniarz nie jest wrogiem, rutyniarza trzeba pouczać, rutyniarza trzeba oświecać, rutyniarza trzeba zawstydzać, rutyniarza trzeba przekonać. Trzeba wychowywać. Zmienili ludzi w mamki. Słyszałem mądry referat: „Bez odpowiednio rozłożonych bodźców ekonomicznych nie osiągniemy postępu technicznego.” Oto słowa marksisty. Oto znajomość praw rzeczywistych, koniec utopii. Nie będzie powieści o rutyniarzach, ale będą powieści o kłopotach wynalazcy, o niepokojach, które wszystkich wzruszają. Oto goły wiersz, zanim obrośnie w troski, kolory, zapachy tej ziemi. |
14.
Una maledizione sugli esperti [rutyniarzy] Esperti istruiti. Esperti illuminati. Esperti umiliati. Hanno istruito, illuminato e svergognato gli esperti. Hanno cercato l’aiuto della letteratura, quel giovincello di cinque anni che dovrebbe essere educato e che dovrebbe educare. È l’esperto il nemico? Un esperto non è un nemico, un esperto deve essere istruito, deve essere illuminato, deve essere umiliato, deve essere convinto. Dobbiamo educare. Hanno trasformato le persone in balie. Ho sentito un saggio insegnamento: “Senza incentivi economici adeguatamente distribuiti, noi non faremo alcun progresso tecnico” Queste sono le parole di un marxista. Questa è la conoscenza delle leggi reali, fine dell’utopia. Non ci saranno romanzi sugli esperti ma ci saranno romanzi sulle fatiche degli inventori, sulle angosce che vivono in tutti noi. Questa è la mia poesia nuda prima che maturi nelle difficoltà, nei colori e negli odori della terra. |
15.
Są ludzie spracowani, są ludzie z Nowej Huty, którzy nigdy nie byli w teatrze, są polskie jabłka niedostępne dla dzieci, są dzieci wzgardzone przez występnych lekarzy, są chłopcy zmuszani do kłamstwa, są dziewczyny zmuszane do kłamstwa, są stare żony wyrzucane z mieszkań przez mężów, są przemęczeni, konający na zawał serca, są ludzie oczerniani, opluci, są odzierani na ulicach przez zwykłych opryszków, dla których się szuka definicji prawnej, są ludzie czekający na papierek, są czekający na sprawiedliwość, są ludzie, którzy długo czekają. Upominamy się na ziemi o ludzi spracowanych, o klucze do drzwi pasujące, o izby z oknami, o ściany bez grzybów, o nienawiść do papierków, o drogi święty czas ludzki, o bezpieczny powrót do domu, o proste odróżnianie słowa od czynu. Upominamy się na ziemi, o którą nie graliśmy w kości, o którą milion padł w bitwach, o jasne prawdy, o zboże wolności, o rozum płomienny, o rozum płomienny, upominamy się codziennie, upominamy się Partią. |
15.
Ci sono persone esauste, ci sono persone di Nowa Huta che non sono mai state in un teatro, ci sono mele polacche negate ai bambini polacchi, ci sono bambini maltrattati da medici criminali, ci sono ragazzi costretti a mentire, ci sono ragazze costrette a mentire, ci sono vecchie mogli cacciate di casa dai mariti, ci sono persone esauste, sofferenti di cuore, ci sono persone che sono imbruttite e insultano, ci sono persone derubate nelle strade da teppisti per il quale si cercano definizioni giuridiche, ci sono persone in attesa di documenti, ci sono persone in attesa di giustizia, ci sono persone in attesa da molto tempo. Su questa terra di persone esauste, di chiavi che si adattano alla porta, di camere con finestre, senza pareti ammuffite di ripugnanza per le scartoffie, per la santità del tempo umano, per un ritorno sicuro a casa, per la semplice distinzione tra parole e fatti. Su questa terra che non ci siamo giocata a dadi e per la quale milioni di persone sono morte in battaglia, ci appelliamo alla verità luminosa, al grano della libertà, per una causa ardente, per una causa ardente, ci appelliamo ogni giorno ci appelliamo al Partito. |