Włochy mają długą tradycję poliglotów: niektórzy z nich próbowali nauczyć się polskiego („próbować” w sensie „cimentarsi” po włosku, bo trzeba być odważnym). Na przykład między innymi pamiętam: Sebastiano Ciampi (1769–1847, korespondował z Fryderykiem Chopinem), Paolo Emilio Pavolini (1864–1942, indianista), Nice Contieri (1912–1965, wpływem twórczości Petrarki na utwory polskich poetów), Riccardo Picchio (1923–2011, slawista, lektor języka włoskiego na Uniwersytecie Warszawskim), Bruno Meriggi (1927–1970).
Ostatnio, szczerze podziwiam Emanuele Marini (nawet nie jest akademikiem).
I oto jestem! Myślę, że mogę mówić po polsku, tak…
To jest artykuł o języku polskim (i w języku polskim!). Myślę, aby napisać poprawne zdanie po polsku trzeba stopnia w inżynierii jądrowej.
A na co uczę się polskiego? Na konkurs? Nie, tylko dla siebie. Jak mówią, „Sztuka jest celem sama w sobie”. Muszę mieć dużo cierpliwości (ale cierpliwość jest owocem Ducha Świętego!).
Problem polega na tym, że jestem zwykłym facetem (jak wiadomo) i zarazem głupi (to także jest sprawą wiadomą) – ale nie bedziemy o tym gadać.
Pozwolę sobie przypomnieć, jest tak diabelnie trudny jest język polski. Ja kocham to, ale nie warto czegoś kochać, jeśli ta rzecz nie jest… o czym do cholery mówię?!
Cóż, muszę robić dobrą minę do złej gry (mówię sloganami…). Wcześniej czy później będę mógł mówić po polsku (jeśli Duch Święty chce). Teraz pić najlepiej małymi łykami…
Cóż, zobaczmy, na przykład…
W mojej książce do gramatyki, to zabawne: martwy indyk jest zawsze żywotnym…
Fajne!
A to kolejny przykład, skumać. Znalazłem to wyrażenie w wielu piosenkach, ale jak zwykle przyjaciółka tłumaczy mi wszystko:
I understood: Ja skumałem/skumałam
You understood: Ty skumałeś/skumałaś
She understood: Ona skumała,
He understood: On skumał
They understood: Oni skumali
Można to podciągnąć pod slang. Lubię uczyć się tego rodzaju wyrażeń, chciałbym mówić według najnowszej mody. Skorzystam z okazji, by podziękować poprzedniemu ministrowi Sikorskiemu, za nauczenie mnie wielu przekleństw.
Ostatni przykład: Kochać. Zawsze powtarzam „Kocham ten film”, „Kocham tę piosenkę”, ale moja przyjaciółka mówi: „Kochać to takie mocne słowo”. Wiem, że powinienem powiedzieć lubię, podoba mi się…
Problem polega na tym, że muszę oszczędzać słowa. „Kochać” jest mocnym słowem, zgadzam się, ale jest tak prosty w obsłudze. Na przykład, w sklepach w Warszawie widziałem winyle: to bardzo interesujące, we Włoszech są niedostępne (tylko używany). Nie mogę po prostu powiedzieć „Lubię to”, bo muszę powiedzieć „Kocham to”. Ja Kocham Warszawę, jak ten neon.